„Z wizytą u dinozaurów” - Magda Stachula.

Drogi Czytelniku...

Berlin? Obecny.
Nasza ekipa? Jest.
Zaginięcie? Tak.
Wzajemna pomoc? Będzie.

Awaria? Jasne.
Przyjaźń? Pewnie.
Niespodzianki? Oczywiście.

Między innymi właśnie to serwuje nam Magda Stachula w swojej najnowszej książce, kolejnej dla młodszych czytelników, pod tytułem „Z wizytą u dinozaurów”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom czwarty cykli Ekipa na tropie.


Miło było przenieść się do świata Jagody, Kuby, Oliwii, Filipa, Danusi, Julki, Joli, Hani, Antka, Czesia, psa Kowboja, Pawła, Laury, Lucjana, Tymona, Mateusza, Doroty, Tobiasza, Michała, Antka, Antoniny, Basi, kucyka Karmelka i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Znów są dobrze wykreowani, dość interesujący i zróżnicowani.
Nadal lubię tu nasze dzieciaki. Dlaczego? Tego nie zdradzę.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak w tym przypadku wcale nim być nie musi. Akcja rozkręca się swoim tempem, jednak zawsze się coś działo. Nie było spokojnie ani przez chwilkę. Autorka serwowała nam emocje dużymi porcjami (w pewnych chwilach). Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (choć nie były tu takie istotne), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczeni są na każdym kroku nasi bohaterowie.


Po trzecie, styl. Książka, atak jak jej poprzedniczki (oraz jak sam gatunek wymaga) jest napisana bardzo lekkim językiem, przystępnym dla każdego, zwłaszcza dla młodszych czytelników, a to bardzo ważne (i raczej obowiązkowe). To zdecydowanie uprzyjemnia i przyśpiesza czytanie. Muszę dać za to plusika.


Po czwarte, zakończenie. Było... cóż musicie sami się o tym przekonać. Muszę przyznać, że poczułam tu mały niedosyt. Leci za to następny plusik, ale i malutki minusik.

Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść idealnie ponownie pokazuje, że każda nawet najmniejsza i najkrótsza podróż obfituje w niespodzianki, których nikt nie przewidzi.


Książeczka praktycznie czyta się sama. Historia mnie nawet wciągnęła, chciałam być częścią życia naszych bohaterów i pomóc im (nie zdradzę w czym), nie chciałam go opuszczać aż do finału, naprawdę byłam ciekawa jak bohaterowie odnajdą się niecodziennych dla siebie sytuacjach.


Autorce dziękuję za tę kolejną przygodę. :)
Jest to bardzo pouczająca historia idealna do czytania na głos dziecku, lecz samo również może śmiało ją czytać, naprawdę sporo się z niej nauczy.
Nadaje się również dla nieco starszych, sama przyjemnie spędziłam przy niej ten deszczowy lipcowy czas. ;)


Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
 Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Zdradliwi i wierni” - Katarzyna Wiktoria Łuczyńska.

„Mieszko. W blasku chwały” - Daniel Komorowski.