„Ukochany wróg” - Kristen Callihan. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż jest to lektura skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera między innymi treści erotyczne.


Napięcie? Oczywiście.
Aktor? Tak.
Szefowa kuchni? Obecna.
Nienawiść? Cóż...

Emocje? Jasne.
Cięty język? Znajdzie się. 

Chęć spłaty długu? Będzie.
Kradzież? Cóż...
Humor? Jasne.
Problemy? Znajdą się.
Między innymi właśnie to znajdziemy w książce Kristen Callihan pod tytułem „Ukochany wróg”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, niezmiennie odsyłam do lektury.


Wspaniale było przenieść się do świata Macona, Delilah, jej siostry Samanthy, jej mamy Andie, Northa, Martina, Karen, Timothy'ego, Jojo, George'a, Ronana i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Znów są świetnie wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący.
Muszę przyznać, że polubiłam Delilah i jej mamę. Skradły moją sympatię już od pierwszych stron. Podobał mi się ich charakter i sposób bycia.
Niestety nie mogę tego powiedzieć o nikim innym, chociaż bardzo chciałabym o Maconie, no cóż...
Jeśli chodzi o Samanthę... Dobra, jednak to przemilczę.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, później wcale nie będzie spokojniej. Autorka serwuje nam emocje naprawdę sporymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, emocje. Znajdziemy ich tu ogrom, od gniewu po radość. Leci za to plusik.


Po czwarte, styl. Książka napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko (stanowczo za szybko), łatwo i przyjemnie. Daję za to oczywiście plusa.

Po piąte, układ. Historię znów poznajemy z dwóch perspektyw, głównie jej (Delilah) i jego (Macona). Będę to powtarzać do znudzenia, to bardzo fajne i ciekawe rozwiązanie, dzięki temu możemy lepiej wczuć się w naszych bohaterów, zrozumieć ich motywacje, dowiedzieć się co tam im w duszy gra. Ja to bardzo lubię w książkach. Nie może być inaczej, leci za to kolejny plus.

Po szóste, ważne tematy. Tak, są tu poruszane. I tym razem jednak nie zdradzę nic więcej w tej kwestii. Zapraszam do stron książki. Przyznaję za to plusa.

Po siódme, humor. Uśmiałam się przy tej lekturze nawet nie wiem ile razy, ostatnio tego brakowało mi w książkach. Tak, dobrze myślicie, to kolejny plusik.

Po ósme, listy. Znajdziemy ich tu kilka. Ja je bardzo lubię czytać, dlatego jest to dla mnie tu plusikiem.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść idealnie pokazuje, że nienawiść od miłości dzieli naprawdę cienka granica, czasami nawet nie wiemy kiedy ją przekroczyliśmy.


Książka praktycznie czyta się sama, tak jak w przypadku innych tytułów, które wyszły spod pióra Kristen, nawet nie wiedziałam kiedy dotarłam do końca (a książka jest grubaskiem). Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się być częścią życia naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca.

Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)

Dla tej książki warto zarwać nockę, ja tak zrobiłam i nie żałuję.


Ogólna ocena - 6/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.