„Topieliska” - Ewa Przydryga.

Drogi Czytelniku...

Strach? Oj, tak...
Trauma, zespół stresu pourazowego? Niestety.
Zemsta? Cóż...
Kłamstwa? Obecne.
Strata? Uhum.
Lucid dream? Tak.

Wypadek? Będzie.
Szaleństwo? Niestety.

Trudne dzieciństwo, gwałt, karanie? Tak...
Śmierć? Nieunikniona...
Między innymi właśnie to znajdziemy w książce autorstwa Ewy Przydrygi pod tytułem „Topieliska”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Poli, Kuby, Krystyny, Basi, Jadwigi, Pawła, Gabriela, Julii, Ireny, Błażeja, Konrada, Maruszki, Olgi, Maksa, Kariny i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący (zwłaszcza niektórzy).
Przyznaję, że nie polubiłam tutaj nikogo, nawet Poli, a szkoda, chwilami było naprawdę blisko.
Kubę i rodziców Poli miałam wręcz ochotę udusić... Za co? A tego już nie zdradzę.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, później wcale nie jest spokojniej, a finał... (dobra, już nic więcej nie zdradzam). Autorka serwuje nam emocje ogromnymi porcjami (zwłaszcza w niektórych momentach). Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Pola (chociaż niektóre sama na niebie sprowadziła...).


Po trzecie, emocje. Znajdziecie tu cały ich kalejdoskop, gwarantuję (zwłaszcza w pewnych momentach, jednak nie zdradzę nic więcej). Przyznaję za to plusa. Między nami, powiem Wam, że w pewnym momencie potrzebowałam chusteczkę...

Po czwarte, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza, napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją łatwo i bardzo szybko. Daję za to oczywiście kolejnego plusa.

Po piąte, ważne tematy. Tak, są tu poruszane, chociażby zespół stresu pourazowego. Autorka doskonale sobie poradziła z przedstawieniem nam tego problemu i konsekwencji, jakie mogą z tego wyniknąć. Leci za to plus.


Po szóste, zakończenie. Powiem Wam, że nie takiego końca dla naszej bohaterki się spodziewałam... Autorka mnie zaskoczyła i to bardzo. Oczywiście to duży plus.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że nie każdy powinien być rodzicem (niektórzy się do tego zdecydowanie nie nadają) oraz to, że brak pomocy w odpowiednim momencie często niesie naprawdę tragiczne konsekwencje. 


Książka praktycznie czyta się sama (pochłonęłam ją na jedno posiedzenie). Historia bardzo wciąga, sprawia, że chce się (no, może nie w niektórych momentach) być częścią życia (choć ogromnie niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do finału.

Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. :)
Od dzisiaj wiem, że po książki Ewy Przydrygi będę sięgała w ciemno.


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU MUZA. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.