„Gehenna. Grzechy krwi” - Magdalena Winnicka.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, iż znajdziemy tu między innymi sceny erotyczne, wulgarne słownictwo i przemoc, więc ta powieść skierowana jest głównie do pełnoletnich miłośników literatury (nie jestem tym ani trochę zdziwiona, autorka nas już do tego przyzwyczaiła). 


Strach? Oj, tak...
Wpływy? Jasne.
Przyjaźń silniejsza niż...? Jest.
Sekrety, które ujrzą światło dzienne? Cóż...
Niespodzianki? Nie zawsze te miłe.
Zmiany? Oczywiście.
Porwanie? Nie inaczej.
Trudne decyzje? Niestety.
Gra pełna nieczystych zagrywek? Pewnie.

Kłamstwa? Będą.
Tajemnice? Cóż...

Pragnienia? Uhum...
Nadzieje? Tak.

Miłość i nienawiść? Tak.
Namiętność? Obecna.
Walka? Tak.
Smutek? Obecny.
 Demony przeszłości? Tak...
Pewien stary wróg? Powrócił.
Zemsta? Będzie.
Brzmi jak mieszanka iście wybuchowa, prawda? Zaintrygowani?
Między innymi właśnie to tym razem serwuje nam Magdalena Winnicka w swojej najnowszej książce pod tytułem „Gehenna. Grzechy krwi”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to drugi tom cyklu Grzechy krwi.


Wspaniale było po kolejny przenieść się do świata Olafa, Amy, Jespera, Kosty, Alicji, Laili, Akshaya, małej Mary, małej Mad, Monique i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Po raz kolejny są dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący.
Szczerze? Tym razem nie mogę powiedzieć, że kogoś polubiłam. Dosłownie każdy mnie czymś zdenerwował i zirytował, zwłaszcza Olaf, Ama i Laila (chociaż nie zawsze mieli wpływ na pewne rzeczy). No dobra polubiłam malutką Mad i Mary.
Co tu się nawyprawiało... Dobra, nie piszę już nic więcej.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się dość szybko, nie zwalnia ani na moment, ciągle coś się dzieje. Autorka serwuje nam emocje ogromnymi porcjami (zwłaszcza w niektórych momentach). Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, po raz czwarty świat mafiozów, zemsta. Niestety tym razem w tej kwestii czegoś mi tu brakowało. Oczywiście leci za to minusik.


Po czwarte, emocje. Po raz kolejny najdziemy ich tu cały kalejdoskop, od smutku, załamania i strachu po radość (chociaż ta była tu znikoma), gwarantuję. Przyznaję za to dużego plusa.


Po piąte, styl. Książka (czego się spodziewałam i na szczęście się nie zawiodłam) napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko (zdecydowanie za szybko, a książka liczy sobie troszkę stron...), łatwo i przyjemnie. Daję za to oczywiście następnego plusika.

Po szóste, układ. Książka napisana jest tym razem z perspektywy czterech osób, Olafa, Amy, Jespera i Akshaya. Jestem bardzo zadowolona z takiej narracji. Pasowała tu, uzupełniała wątki i 'pokazywała' historię, która rozgrywała się w głowie każdego z 'opowiadających' . Leci za to kolejny plus.


Po siódme, zakończenie. Cóż, powiem Wam, że naprawdę warto do niego dotrzeć. Takiego się totalnie nie spodziewałam, ale to bardzo dobrze. Mam nadzieję, że wkrótce poznamy dalsze losy naszych bohaterów, bo kocówka pozostawiła mi niezły mętlik w głowie i zachęca do sięgnięcia po ewentualną kontynuację. Przyznaję za to plusa.

Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że czasami trzeba zostać wręcz brutalnie wyrwanym z własnej strefy komfortu by zrozumieć pewne rzeczy i ułożyć je tak jak należy. 

Książka praktycznie czyta się sama (co mnie już wcale nie dziwi). Historia, tak jak jej poprzedniczki, cholernie (wybaczcie, musiałam) wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (choć ogromnie niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do samego zakończenia.


Autorce ogromnie dziękuję za tę przygodę.
Po cichu liczę na więcej (tym razem z Lailą w roli głównej, muszę się dowiedzieć jak dalej potoczą się jej losy po tym co tu nawywijała). :)


Powiem Wam, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, i zdecydowanie brakowało mi tu Jespera.
Myślałam też, że pewne rzeczy pozostaną tu niezmienne, a jednak... zostałam bardzo zaskoczona, dobra już nic nie piszę.

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU AKURAT. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.