„Zawsze chodziło o ciebie” - Agata Polte.

Drogi Czytelniku...

Wykorzystywanie innych? Cóż...
Szkolne życie? Tak.
Nagłe zmiany? Obecne.

Młodzież i ich rozterki? Jasne.
Imprezy, alkohol i narkotyki? Niestety.
Problem z samoakceptacją? Znajdzie się.
Tajemnice? Pewnie.
Kłamstwa, oszustwa, robienie świństw? Będą.
Błędy? Obecne.

Emocje? Jasne, i to sporo.
Przykre niespodzianki? Nieustannie.
Hate-love? Cóż...
Przykra prawda? Będzie...
Kłopoty, potyczki? A jakże.
Pomoc z najmniej oczekiwanej strony? Oczywiście.

Między innymi właśnie to tym razem serwuje nam Agata Polte w swojej najnowszej książce pod tytułem „Zawsze chodziło o ciebie”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Wspaniale było przenieść się do świata Maeve/Mae, Shane'a, Evelyn/Eve, Jake'a, Erin, Joane/Jo, Alice, Zacka, Analissy/Lissy, Griffina, Rory'ego, Dustina, Ginger, Sheili, Johna i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Szczerze? Parę person się znajdzie. Polubiłam Mae, jej mamę, Eve, Jo a nawet Shane'a. Troszkę też przyjaciół Shane'a. Nie chcę zdradzać za wiele z fabuły, więc nie napiszę dlaczego. Powiem tylko, że pod koniec było mi niemal żal Jake'a, Alice i Rory'ego, chociaż sobie zasłużyli na to co ich spotkało... Tym razem również nie zdradzę dlaczego.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to prawdziwy emocjonalny rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Akcja rozkręca się swoim tempem, jednak ani przez chwilę nie było spokojnie, a zakończenie... Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji i wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Maeve.


Po trzecie, emocje. Gwarantuję Wam, że ich tu nie zabraknie, od złości i smutku do szczęścia, zwłaszcza w pewnych momentach. Leci za to oczywiście plusik.


Po czwarte, styl. Książka napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu czyta się ją bardzo szybko (jak dla mnie troszkę za szybko, a książka cienka nie jest), łatwo i przyjemnie. Daję za to kolejnego plusa. Wprawdzie nie obraziłabym się za dodatkowe strony, na przykład tak z pięćdziesiąt stron.

Po piąte, układ. Książka napisana jest głównie z perspektywy Mae. Szczerze? Troszkę nad tym ubolewam. Dlaczego? Z jednej strony, to dobry rodzaj narracji, w końcu kto lepiej opowie naszą historię niż my sami? Z drugiej jednak chciałabym poznać punkt widzenia na pewne rzeczy przykladowo Shane'a (tak, wiem dostał kilka 'swoich' rozdziałów, jednak to dla mnie za mało), Jake'a, Eve czy Alice. Przyznaję za to zarówno plusika, jak i minusa.

Po szóste, zakończenie. Powiem jedno, warto do niego dotrzeć. Jestem z niego dość zadowolona. Daję za to następnego plusika.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że samoakceptacja czasami jest bardzo trudna do osiągnięcia (zwłaszcza w pewnym wieku), ale i ważna oraz bardzo potrzebna.


Książka, tak ja inne powieści autorki, praktycznie czyta się sama, nawet nie wiedziałam gdy dobrnęłam do końca (a to ponad czterysta stron). Historia mnie bardzo wciągnęła, sprawiła, że chciałam być częścią życia (chociaż nieco pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej kropki.


Autorce bardzo dziękuję za i tę przygodę. :)
Fajnie było przeczytać powieść pisarki w takim właśnie klimacie, widać, że dobrze się w nim czuje. Czekam na kolejne tego typu powieści :)


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU NIEZWYKŁE. :)


Komentarze

  1. Chętnie przeczytam tę książkę. Bardzo lubię, kiedy autor sprawia, że czuję się częścią czytanej historii.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.