„Tajemnica kierowcy Ogórka” - Alicja Sinicka.

Drogi Czytelniku...

Młodzi, ambitni i już nie tacy początkujący detektywi? Obecni.
Wycieczka szkolna? Jest.
Pewne zawirowania? Oczywiście.
Sprawa zaginięcia pewnego psiaka? Niestety.
Mylne poszlaki? Są.

Tajemnice? Cóż...
Nieporozumienia? Tak.
Przyjaźń? Pewnie.

Między innymi właśnie to serwuje nam Alicja Sinicka w swojej najnowszej książce dla młodszych czytelników pod tytułem „Tajemnica kierowcy Ogórka”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, jak zawsze odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to tom czwarty cyklu Detektywi z podstawówki.


Miło było przenieść się do świata Kasi, Karola, Wojtka, Toli, Nikoli, Igi, Stanisława, Grzegorza, Ksawerego, pani Wrony, Jadzi, pani Dzidki, Włodka, psiaka Moreli i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, dość interesujący i zróżnicowani.
Chcę zaznaczyć, iż czytając ten tom nie znałam treści poprzednich. Polubiłam tu Karola, Wojtka, Kasię, Tolę, panię Jadzię. Mimo pozytywnego charakteru niektórzy czasami mnie denerwowali i jakoś było mi z nimi nie po drodze (oczywiście nie zdradzę kogo mam teraz na myśli).
Nie pisnę już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak w tym przypadku wcale nim być nie musi. Akcja rozkręca się swoim tempem, jednak zawsze się coś działo. Nie było spokojnie ani przez chwilkę. Autorka nie serwowała nam emocji dużymi porcjami (no może w pewnych chwilach). Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji (nie były tu takie istotne), lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka jest napisana bardzo lekkim językiem, przystępnym dla każdego, zwłaszcza dla młodszych czytelników. To zdecydowanie uprzyjemnia i przyśpiesza czytanie. Muszę dać za to plusika.


Po czwarte, zakończenie. Było... cóż musicie sami się o tym przekonać. Muszę przyznać, że nie takiego rozwiązania sprawy zaginięcia psiaka się spodziewałam i to było fajne. Leci za to następny plusik.

Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że często niektóre kwestie nie są takie, jakimi wydają się na pierwszy rzut oka.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia mnie nawet wciągnęła, chciałam być częścią życia naszych bohaterów i pomóc dzieciakom rozwiązać ich kolejną już zagadkę detektywistyczną (a prawie dwie), nie chciałam go opuszczać aż do finału, naprawdę byłam ciekawa jak faktycznie się sprawy miały.


Autorce dziękuję za tę przygodę. :)
Jest to idealna historia do czytania na głos dziecku, lecz samo również może śmiało ją czytać.
Nadaje się również dla nieco starszych, sama przyjemnie spędziłam przy niej tej wczesno majowy czas. ;)


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.