„Déjà vu” - Jolanta Kosowska.

Drogi Czytelniku...

Pewne mieszkanie? Jest.
Pewien mężczyzna, wykładowca? Obecny.
Pewien pamiętnik? Tak.

Pewna legenda? Będzie.
Pewne dziwne uczucie? Oczywiście.
Przyciągająca, tajemnicza i piękna Wenecja? Obecna.

Pewna dziewczyna? Jasne.
Przyciąganie? Pewnie.
Szukanie pomocy? Znajdzie się.

Między innymi właśnie to znajdziemy we wznowieniu książki Jolanty Kosowskiej pod tytułem „Déjà vu”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.
Jest to to pierwszy cyklu Déjà vu
.

Wspaniale było przenieść się do świata Rafała, Konrada, Melanii, Petera, Alessandro, Ani i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i dość interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tak, Rafała i Konrada. Niestety nikogo innego.
Tak, dobrze myślicie, nie podam powodu.
Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie do końca jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Wprawdzie akcja rozkręca się swoim tempem, jednak niemal przez całą powieść coś się dzieje. Autorka chwilami serwuje nam emocje naprawdę sporymi porcjami. Nie brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Rafał. Dodam jeszcze, że fabuła wciągnęła mnie niemal od pierwszych stron, była świeża, fajna.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało czytanie. Leci za to oczywiście plusik. Chciałabym tylko pomarudzić, że książka ta mogłaby być nieco dłuższa... Tak chociaż o pięćdziesiąt stron i mieć jeszcze ze dwa wątki.

Po czwarte, Wenecja. Ta tajemnicza, przyciągająca i malownicza Wenecja. Dzięki autorce, dzięki jej barwnym opisom, poczułam się jakbym tam była razem z naszymi personami. Aż zapragnęłam tam być tu i teraz... Daję za to oczywiście plusa.


Po piąte, zakończenie i przesłanie. Nie do końca właśnie takiego zakończenia się spodziewałam, coś zupełnie innego otrzymałam w rzeczywistości. Troszkę się zdziwiłam, ale bardzo pozytywnie. Autorka mnie nieco zaskoczyła. To było fajne. Oczywiście daję za to plusa. Muszę tylko pomarudzić, że chciałabym szybko poznać dalsze losy Rafała, dowiedzieć się jakie decyzje podejmą niektóre persony, co będzie dalej z... dobra, już nic nie piszę. Można wiec dodać, że końcówka zachęca do sięgnięcia po kolejną część.


Powieść jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że w życiu człowieka w życiu mogą spotkać tak zaskakujące rzeczy, o jakich nikt nigdy by nawet nie pomyślał (czasami wręcz niemożliwe)...


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, sprawiała, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, choć chwilami nie miałam ochoty docierać do końca (żeby zbyt szybko nie poznać zakończenia).


Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę. była dość intrygująca i inna niż wszystkie. Z niecierpliwością czekam na drugi tom tej historii.

Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU ZACZYTANI. :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.