„Natalie Eurotrip” - Emilia Szelest. [PRZEDPREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Pewna młoda kobieta? Obecna.
Marzenia? Jasne.
Trudna decyzja? Tak.
Ciężka praca? Pewnie.

Rozczarowanie? Znajdzie się.
Szukanie siebie? Uhum...

Pomyłka? Będzie.
Podróże? Oczywiście.
Pewne przygody? Nie inaczej.
Błędy? Cóż...
Emocje? Nie inaczej.
Niespodzianki? Nie zawsze te miłe.
 swojej kolejnej książce pod tytułem „Natalie Eurotrip”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury książki.


Wspaniale było przenieść się do świata Natalii, Antonia, Roberta, Anity, Sandry, Tomka, Marcina, Krystiana, Dominika, Łukasza, Karoliny, Roberta, Konrada, Josepha, Angelique, Marii, Celliny, Madeline, Yvette, Colette, Gabriela, Alex, Tate i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i bardzo interesujący. Czy kogoś polubiłam? Tak, Natalię. To empatyczna i pełna ciepła persona.
Niestety nie mogę tego napisać o nikim innym, jeśli o resztę chodzi to... praktycznie każdy mnie czymś zdenerwował i miał coś na sumieniu (niektórzy nawet dość sporo).
Nie zdradzę jednak nic więcej. Zapraszam do stron książki.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, jednak tu wcale nim być nie musi. Akcja rozkręca się swoim tempem, cały czas coś się dzieje. Autorka chwilami serwuje nam emocje naprawdę sporymi porcjami. Nie brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji oraz wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Natalia.


Po trzecie, styl. Autorka pisze lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko, łatwo i bardzo przyjemnie. Daję za to plusa. Muszę tylko pomarudzić, że ta powieść mogłaby mieć tak jeszcze ze sto stron, chętnie zostałabym z Natalią i spółką nieco dłużej...

Po czwarte, zakończenie. Do zakończenia warto dotrzeć, zdecydowanie warto. Autorka finiszuje w takim stylu, że... Końcówka sprawia, że czytelnik czuje niedosyt i chcę więcej. Nie może być inaczej, leci za to plus, ale i minusik.

Po piąte, różne kraje. Razem z Natalią zwiedzamy różne kraje, między innymi Francję czy w Wielką Brytanię. Autorka sprawiła, że czułam się jakbym razem z nią tam była i widziała to co ona. To było bardzo fajne. Przyznaję za to plusa.

Po szóste, nauka. Autorka serwuje nam tu zwroty czy słówka chociażby w języku francuskim z polskim tłumaczeniem. To dobra okazja czegoś się nauczyć. :)


Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że podróże nas kształtują, uczą oraz wskazują właściwą ścieżkę życiową (czasami bardziej niż byśmy sobie tego życzyli). Nie wspomnę o sprowadzeniu na naszą drogę odpowiednich ludzi.


Książka praktycznie czyta się sama. Historia nawet wciąga i sprawia, że chce się być częścią życia (choć momentami naprawdę pokręconego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do ostatniej litery.


Autorce dziękuję za tę przygodę. :)
Naprawdę bardzo fajnie spędziłam czas podczas czytania. :)

Poproszę więcej powieści w podobnym klimacie.


Ogólna ocena - 6/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU EDITIO RED. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.