„Przeklęta rzeźba i klątwa pasztetu” - Iwona Banach.

Drogi Czytelniku...

Pewien tajny klub? Jasne.
Pewne trzy przyjaciółki? Są.
Pewien milioner? Tak.
Pewien spadek? Znajdzie się.

Wątpliwości? I to wiele.

Morderstwa? Cóż...
Tajemnice? Oczywiście.
Kłamstwa? Niestety...
Mylne tropy? Są.
Zdrady? Będą.

Między innymi właśnie to tym razem znajdziemy w najnowszej książce Iwony Banach pod tytułem „Przeklęta rzeźba i klątwa pasztetu”.
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, standardowo odsyłam do lektury, książki oczywiście.

Miło było przenieść się do świata Mileny, Żakliny, Wiktora, Jowity, Marty, Zygi, Mateusza, Bożeny, Filipa, Karoliny, Karola, Bożeny, Haliny, Kazi, Dionizego, Klaudii, Antoniego i innych.

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.

Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani i nieco zróżnicowani.
Czy kogoś polubiłam? Niestety nikogo. Praktycznie każdy czymś mi podpadł lub czymś zdenerwował. Oczywiście nie napiszę dokładnie czym. Jednak w przypadku tej historii jest to plus.

Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie do końca jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Historia trzyma w napięciu, oczywiście ze sporą dawką humoru, choć chodzi o morderstwa (tak, niestety więcej niż jedno...). Chwile zwątpienia również się tu znalazły. I tak powinno być. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, ale nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po trzecie, emocje, humor i napięcie. Nie zabraknie ich tu, oj nie zabraknie, zwłaszcza w pewnych chwilach, gwarantuję. Znajdziemy tu między innymi strach, smutek, zazdrość... Tak, przeważnie te negatywne... A napięcie, oj, pełno go tu. Autorka myli tropy, pokazuje, że nic jest często też nie do końca logiczne i oczywiste. Daję za to małego plusika.

Po czwarte, styl. Książka, mimo tematyki, którą porusza (morderstwa), napisana jest lekko i bardzo przyjemnie dla oka (i jak już wspominałam wcześniej, z dużym humorem), dzięki czemu czyta się ją szybko i łatwo. Przyznaję za to kolejnego plusika.

Po piąte, zakończenie. Warto do niego dotrzeć. Totalnie nie spodziewałam się dokładnie takiego obrotu spraw, co było tu bardzo fajne. Osobiście obstawiałam coś zupełnie innego niż 'zafundowała' nam autorka. Daję za to następnego plusika.

Powieść zdecydowanie jest lekką lekturą do poduszki.

Opowieść pokazuje, że oczywiste motywy czasami nie są takie jak się na pierwszy rzut oka wydaje, że są.


Książka, tak jak inne powieści autorki, praktycznie czyta się sama, historia nawet wciąga, jednak nie sprawiła (z powodu pewnych okoliczności i stylu życia i bycia naszych bohaterów), że chciałam być częścią życia naszych bohaterów, mimo to nie miałam ochoty opuszczać go aż do ostatniego zdania.

Autorce dziękuję za kolejną historię.
Ta była, cóż... zdecydowanie nie tego się po niej spodziewałam (zwłaszcza po finale), ale to nie znaczy oczywiście, że była zła (wręcz przeciwnie).

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.

Pozdrawiam, Iza.

ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.