„Miłość” - Tijan Meyer. [PREMIEROWO]

Drogi Czytelniku...

Wierność? Tak.
Wpływy? Stanowczo.
Naloty? Jasne.
Układy? Pewnie.
Przemoc? Niestety.
Przemoc? Cóż...
Problemy? Uhum.
Nieporozumienia? Zdarzą się.
Honor? Obowiązkowo.
Emocje? Będą, oj będą.

Między innymi właśnie to znajdziemy w książce Tijan Meyer pod tytułem „Miłość”. 
Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury.
Jest to drugi tom cyklu Crew
.


Wspaniale było ponownie przenieść się do świata Bren, Cross'a, Zellmana, Jordana, Tasmin, Alexa, Drake'a, Channinga, Zeke'a, Sunday, Blaise'a, Hawk, Bonnie, Veronicy, Derrick'a, Tabathy, Aspen, Brocka, Grampsa, Meredith, Marie, Timothy'ego, Maxwella i innych. 

Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, przypominam o tym, że znajomość poprzedniej serii autorki jest mile widziana (mam tu na myśli oczywiście serię Fallen Crest).


Po drugie, bohaterowie. Niezmiennie są bardzo dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący. 
Bren nadal lubię, Cross'a również polubiłam już do końca. Z resztą różnie bywało. Każdy ma coś na sumieniu, mniejsze lub większe przewinienia.
Dobra, nie pisnę już nic więcej, nie chcę zdradzać za dużo.


Po trzecie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że to nie jest prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie, choć naprawdę niewiele tu brakuje. Akcja rozkręca się szybko, potem już nie zwalnia. Autorka serwuje nam emocje sporymi porcjami. Nie brakuje tu wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.

Po czwarte, emocje. Zdradzę Wam, że i tu znajdziecie ich tu całkiem sporo. Daję za to sporego plusa.

Po piąte, trudne tematy. Tak, znalazłam je tu. Moje zdanie na temat wykorzystania ich w książkach doskonale znacie. Nie napiszę o co chodzi dokładnie, ale przyznam, że autorka świetnie sobie w tej kwestii poradziła. Przyznaję za to oczywiście plusa.

Po szóste, zakończenie. Powiem tylko jedno, mianowicie warto do niego dotrzeć. Ja się nie zawiodłam.

Po siódme, styl. Książka napisana jest lekko i przyjemnie dla oka, dzięki czemu (tak jak jej poprzedniczki), czyta się ją bardzo szybko i łatwo. Oczywiście leci za to plus.

Po ósme, układ. Książka napisana jest z perspektywy dwóch osób. Jak zawsze przyznaję za plusa.


Powieść, tak jak poprzednie tomy, nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że należy cieszyć się każdym dniem (zwłaszcza gdy wszystko się układa), nigdy nie wiadomo kiedy coś może pójść nie tak...

Książka praktycznie czyta się sama. Historia wciąga (co mnie wcale nie zdziwiło), sprawia, że chce się być częścią życia (chociaż bardzo pokręconego i momentami niebezpiecznego) naszych bohaterów i nie opuszczać go aż do końca. 

Autorce dziękuję za tę przygodę. Ta część była lepsza niż jej poprzedniczki. :) Szkoda, że to już koniec spotkań z naszymi bohaterami. :(


Ogólna ocena - 5,5/6. :)
POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ WCZEŚNIEJSZEGO PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU KOBIECE. :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.