„Bal na statku Wenecja” - Anna Stryjewska.

Drogi Czytelniku...

Na wstępie chcę zaznaczyć, że jest to powieść skierowana raczej do pełnoletnich miłośników literatury, ponieważ zawiera między innymi sceny erotyczne i wulgarne słownictwo.


Pewien luksusowy wycieczkowiec? Jest.
Długi rejs? Tak.
Przyjaciele? Są.

Artyści? Będą.
Pewna młoda kobieta? Oczywiście.
Prośba o pomoc? Obecna.

Zapierające dech widoki? Jasne.
Pewne dramaty? Niestety.
Przemoc? Cóż...
Pewna niebezpieczna gra? Znajdzie się.

Między innymi właśnie to znajdziemy w najnowszej książce Anny Stryjewskiej pod tytułem „Bal na statku Wenecja”.
Jaki osiągnęli  efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie odsyłam do lektury, książki oczywiście.


Miło było przenieść się do świata Jakuba, Leonida, Tatiany, Dymitra, Nadii, Dana, Iny, Anastaziji, Floriana, Pedra, Costina, Wasyla, Julii, Andrzeja i innych.


Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze.
Już odpowiadam.


Po pierwsze, bohaterowie. Są dobrze wykreowani, zróżnicowani i interesujący.
Czy kogoś polubiłam? Tak, Jakuba i Leonida. Niestety nikogo innego.
Czasami niektóre persony miałam ochotę po prostu udusić. Tak, nie napiszę kogo. Tak, dobrze myślicie, nie podam również powodu.
Nie chcę zdradzać za dużo.


Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że nie jest to prawdziwy rollercoaster, przynajmniej dla mnie. Wprawdzie akcja rozkręca się swoim tempem, jednak niemal przez całą powieść coś się dzieje. Autorka serwuje nam emocje dużymi porcjami. Troszkę brakowało mi tu zaskakujących zwrotów akcji, lecz nie wywoływania w nas skrajnych uczuć i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony.


Po trzecie, styl. Książka napisana jest lekkim językiem, przystępnym dla każdego. To ułatwiało i bardzo przyśpieszało czytanie. Leci za to oczywiście plusik. Chciałabym tylko pomarudzić, że książka ta mogłaby mieć jeszcze ze dwa wątki...

Po czwarte, zakończenie, przesłanie i oczekiwania. Nie do końca właśnie tego się po tej książce spodziewałam, coś nieco innego otrzymałam w rzeczywistości. Troszkę się zdziwiłam, ale dość pozytywnie (choć nie zawsze). Autorka mnie nieco zaskoczyła. To było fajne. Jeśli zaś chodzi o przesłanie, cóź, chcę by każdy sam do niego doszedł. Autorka sobie w tej kwestii dobrze poradziła. Oczywiście daję za to plusa.


Powieść nie do końca jest lekką lekturą do poduszki.


Opowieść pokazuje, że gdy ktoś prosi o pomoc nie wolno pozostać obojętnym, gdyż może to doprowadzić do tragedii, lecz należy przy tym zachować ostrożność...


Książka nie zawsze czytała się sama. Historia nawet mnie wciągnęła, chociaż chwilami nie sprawiała, że chciałam być częścią życia naszych bohaterów (nie zdradzę oczywiście kiedy, choć można się domyślić), nie chciałam opuszczać go aż do finału tej historii.


Autorce dziękuję za tę przygodę. :)

Ogólna ocena - 5/6. :)
POLECAM, POLECAM.
Warto po nią sięgnąć.


Pozdrawiam, Iza.


ZA EGZEMPLARZ I MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SKARPA WARSZAWSKA. :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Cenny dług” - Marika Borula.

„Dziesięć poniżej zera” - Whitney Barbetti.

„Złote blizny” - Anna Dąbrowska.